Edukacja w 21 wieku

Szkoła czy nauka?

Czytam ostatnio bardzo dużo, pracuję jeszcze więcej. I wciąż zastanawia mnie jedno – dlaczego uparcie tkwimy w przeświadczeniu, że „szkoła” równa się „nauka”?

George Couros to innowator, nauczyciel, którego blog fascynuje, zastanawia, inspiruje. I ostatnio w swoim wpisie zacytował blog dziewczyny, nastolatki, która napisała niemal 4000 słów w artykule „I’m a loser because of school

Dlaczego mianuje siebie „looserem”? Nieudacznikiem? Choć średnią ma wysoką, uczy się dużo, umie wszystko na testy i egzaminy, wykonuje polecenia nauczycieli bez wahania?

No właśnie… wszystko to co robi nie ma nic wspólnego z ŻYCIEM. Życie, jak twierdzi Karen, przebiega obok niej, a ona siedzi w domu po lekcjach szkolnych i „dokuwa” to czego nie wkuła w klasie.

Nie pyta, nie kreuje, nie pasjonuje się niczym poza zaspokojeniem wymogów nauczycieli, którzy „wiedzą lepiej”, więc przekazują tę wiedzę nieustannie i niezmiennie: nauczyciel gada, tłumaczy, wyjaśnia, objaśnia. A ty, uczniu, zapisuj i zapamiętaj – nie gadaj, nie wierć się, nie wychodź z ławki, nie oglądaj na boki, nie zastanawiaj się „po co mi to” – skoro to jest w programie znaczy, że KTOŚ MĄDRY zdecydował, że to wszystko jest Ci, uczniu, potrzebne do życia. A bez tego jesteś nikim, głąbem, nieukiem, [wstaw epitet, który sam/a słyszałeś/aś] itp., itd.

Karen mówi „dość” – i chce innej szkoły, innego rodzaju nauki. Chce miejsca, gdzie będzie mogła rozwijać swoje zainteresowania i gdzie nieważne będzie czy pyta jak działa maszynka do golenia, czy z czego tak naprawdę zrobiona jest parówka, lub dlaczego wciąż czytamy Szekspira i co z tego wynika dla nastolatki w 21 wieku.

(Akurat to ostatnie pytanie zadałam JA moim uczniom, dzieląc klasę na 3 grupy i dając im do przeczytania w kilku wersjach [manga, komiks, oryginał, i przekład „na nasze”] sztuki Romeo i Julia, Sen Nocy Letniej oraz Wieczór Trzech Króli. Po przeczytaniu odpowiedzieli na pytanie [po burzliwej dyskusji] a potem połączeni w trójki opowiadali sobie nawzajem treść sztuki i co z tego wynikło dla nich.)

Takich dziewczyn jak Karen jest w szkołach wiele. Może zacznijmy więc od własnej klasy? Może zamiast zaczynać lekcję od „otwórzcie podręczniki na stronie …” lub „dziś powiem Wam jak działa… / jak rozwiązać równanie z …” lub „zapiszcie co mówię o symbiozie…” zaczniemy od pytania „co wiemy o…?” a potem „a co powinniśmy wiedzieć i dlaczego? Do czego ta wiedza może się nam przydać w przyszłości?” [Szkoda, że nie wiedziałam, że w 1981 roku będę tłumaczyć koledze do jego pracy magisterskiej chemię kwantową z j. angielskiego na francuski i angielski! Może bardziej bym uważała na lekcjach w 1976? 😉

Bo może się okazać, że to co KTOŚ MĄDRY założył w programie „musi być opanowane” wcale nie jest już tak potrzebne jak było 50 lat temu, czy 30, czy nawet 20.

Bo w 2020 roku świat jest inny, i mało kto jeździ Syrenką czy „Małym Fiatem” a wielu aspiruje by mieć BMW X6 M-Sport (do setki w 4.3 sekundy, max prędkość 250 km/h). I wystarczy „wygooglać” jak wyglądało BMW w 2000 roku – a to tylko 20 lat!

A co się zmieniło w edukacji, w szkole (poza nieprzemyślaną redystrybucją klas 7-9 w innych budynkach), w sposobie nauczania, w tym, czego uczymy i jak uczymy?

I czy za 20 lat, w 2040 roku, gdy BMW znów zmieni swe oblicze, szkoła pozostanie nadal taka sama, z XX wieku?

Copyright © 2017-2018 oczkiemwedukacje.pl © 2017-2018 Wszystkie prawa zastrzeżone
%d bloggers like this: